Warunkowanie wsparcia. Nekropolityka i solidarność w dobie kryzysu

Agata Dziuban, Zuzanna Dziuban

Kilka dni temu jedna z nas napisała na stronie oddolnej, samopomocowej grupy post z prośbą o wsparcie. W ciągu ostatnich tygodni powstało bardzo wiele wirtualnych wspólnot – jak choćby setki lokalnych forów Widzialnej Ręki, dziesiątki inicjatyw szycia maseczek dla personelu medycznego oraz zbiórek środków na pomoc dla konkretnych grup szczególnie dotkniętych epidemią: pracownic i pracowników, artystów i artystek czy osób w kryzysie bezdomności. Wyłanianie się tego rodzaju społeczności jest przypuszczalnie jednym z najbardziej pozytywnych zjawisk w kontekście obecnej sytuacji. Inicjatywy te są inspirującym przykładem procesu oddolnej i spontanicznej samoorganizacji oraz mobilizacji w imię solidarności, wzajemnego wsparcia i troski.

Reprodukcja życia – w sensie dosłownym i jako, zazwyczaj nisko waloryzowanej i opłacanej, pracy reprodukcyjnej – w coraz większym stopniu spada na obywateli i obywatelki.

Równocześnie jednak konieczność podejmowania takich działań obnaża słabość instytucji państwowych i systemu opieki, na których braki i nieudolności są one odpowiedzią i których funkcje sukcesywnie przejmują. Reprodukcja życia – w sensie dosłownym i jako, zazwyczaj nisko waloryzowanej i opłacanej, pracy reprodukcyjnej – w coraz większym stopniu spada na obywateli i obywatelki. Przygotowywanie i dostarczanie posiłków osobom w kryzysie bezdomności, opieka nad starszymi, zapewnienie personelowi medycznemu dostępu do sprzętu ochronnego, pomoc prawna zwalnianym pracownikom i pracowniczkom, oferowanie eksperckiego wsparcia psychologicznego – wszystkie te działania spontanicznie stają się przedmiotem społecznościowego i solidarnościowego outsourcingu. Wypełniają pozostawioną przez państwo i jego instytucje pustkę, na którą w tym momencie nie możemy sobie pozwolić jako społeczeństwo. Przymus kwarantanny i samoizolacji, ograniczenia w poruszaniu się, radykalne kurczenie się dochodów lub ich całkowity brak, strach o siebie i swoich bliskich sprawiają, że w dużo większym stopniu niż dotychczas staje się dla nas widoczne i bezpośrednio odczuwalne, jak bardzo potrzebujemy całej infrastruktury tworzącej oraz podtrzymującej podstawy naszej społecznej i biologicznej egzystencji. Brak państwowych narzędzi opieki pokazuje, że jesteśmy zależni od siebie nawzajem. Dla niektórych dostęp do tej pozainstytucjonalnej siatki wsparcia i oferowanych przez nią form pomocy to – dosłownie – kwestia życia lub śmierci.

Post na stronie jednej z lokalnych grup dotyczył właśnie takiego rodzaju wsparcia – zapewnienia posiłku osobie pozbawionej jakichkolwiek środków do życia. Ponieważ nie miała ona dostępu do internetu, znajdowała się w obcym mieście i nie znała nikogo, do kogo mogłaby się zgłosić, poprosiła jedną z nas o udostępnienie posta w jej imieniu. Reakcja na opublikowaną wiadomość była zaskakująca. Część członkiń i członków forum zakwestionowała wiarygodność osoby w potrzebie: pojawiły się pytania, jak to możliwe, że ktoś nie ma żadnych pieniędzy. Członkinie forum dopytywały szczegółowo o okoliczności, w których ta osoba się znalazła. Pytania w ich mniemaniu były uzasadnione i postawione z obawy przed licznymi „oszustami i naciągaczami”, na których można się natknąć w sieci. Apel o wsparcie został uznany za „roszczeniowy” i kontrowersyjny. Podważono też wiarygodność tej z nas, która opublikowała prośbę: pod postem pojawiły się screeny z prywatnego profilu na Facebooku, na którym promuje ona Fundusz Kryzysowy dla osób pracujących seksualnie. Jeden z użytkowników zasugerował, że zarówno osoba publikująca prośbę, jak i ta w potrzebie pracują seksualnie, a w związku z tym nie powinny otrzymać wsparcia. Nie zabrakło oczywiście seksistowskich i dyskredytujących żartów. Kilkoro członków grupy zdecydowało się pomóc, ale prawie każdy z nich, w prywatnej korespondencji, chciał się dowiedzieć, czy koleżanka świadczy usługi seksualne, tak jakby miało to przełożenie na realność jej głodu i wagę potrzeb.

Warunkowanie i negocjowanie solidarności i udzielanego wsparcia nie jest niestety rzadkością. Ujawnia się ono w wielu oddolnych, społecznościowych wymianach, także wtedy, gdy oferowana jest pomoc.

Tego rodzaju warunkowanie i negocjowanie solidarności i udzielanego wsparcia nie jest niestety rzadkością. Ujawnia się ono w wielu oddolnych, społecznościowych wymianach, także wtedy, gdy oferowana jest pomoc. To doświadczenie drugiej z nas, której post (z innej pomocowej strony), zawierający informacje o dostępności antykoncepcji awaryjnej i aborcji w czasach pandemii, najpierw spotkał się z ostrą krytyką członkiń i członków grupy, a po kilku minutach został usunięty przez administratorów i administratorki. Reakcja ta świadczyła o odgórnej niezgodzie nie tyle na treści zawarte w poście, co na potencjalne zagrożenie wiążące się z jego pozostawieniem: mogło dojść do zgłoszenia strony lub odejścia z grupy osób, dla których temat aborcji jest normatywnym i ideologicznym no go. Administratorki grupy, wbrew własnym przekonaniom, zostały więc zdyscyplinowane i zmuszone do wprowadzenia ograniczeń co do tego, jakie formy pomocy są uzasadnione i które apele o wsparcie mogą się pojawić w przestrzeniach tworzonych przez spontaniczne, oddolne wspólnoty.

Żeby było jasne: ten tekst nie zmierza do podważenia sensowności istnienia takich inicjatyw i grup. Nie jest on też krytyką mechanizmów, jakie rządzą dynamiką działania spontanicznych internetowych społeczności, organizujących się wokół doraźnych problemów, na przecięciu wielu politycznych i społecznych podmiotowości. Wielość, często sprzecznych czy agonistycznych, głosów, pozycji i perspektyw jest ich niekwestionowaną wartością. Interesuje nas raczej sposób, w jaki utrwalone i zinstytucjonalizowane ramy uznania dla konkretnych praktyk i form podmiotowości pociągają za sobą krzywdzącą, nierówną i warunkowaną/warunkową dystrybucję wsparcia. Opisane powyżej sytuacje pokazują, że formułowanie prośby o pomoc z określonych pozycji czy artykułowanie konkretnych rodzajów potrzeb pozwala na wycofanie wsparcia lub podważanie, że powinno być ono oczywiste. Takie sytuacje reprodukują i wzmacniają zatem istniejące struktury nierówności i prekaryjności, (de)legitymizują i waloryzują określone formy życia czy pracy jako (nie)zasługujące na pomocowe zaangażowanie. Moment, w którym solidarność znów staje się kategorią organizującą społeczną i polityczną wyobraźnię oraz mobilizującą do wspólnotowego działania, powinien stworzyć przestrzeń do pracy nad unaocznieniem i rozmontowaniem tych ram. Ich wykluczające i hierarchizujące efekty kształtują materialne warunki egzystencji, determinując możliwość (prze)życia wielu osób, jeśli nie całych społeczności, zarówno w okresie kryzysu, jak i w czasach „normalności”.

Kryzys związany z pandemią i towarzyszące mu formy mobilizacji w imię solidarności i troski sprawiają, że warunkowość (prze)życia staje się bardziej oczywista i łatwiej dostrzegalna.

Kryzys związany z pandemią i towarzyszące mu formy mobilizacji w imię solidarności i troski sprawiają, że warunkowość (prze)życia staje się bardziej oczywista i łatwiej dostrzegalna. Dzisiejsza sytuacja pokazuje także, jak bardzo ta warunkowość jest naturalizowana w momentach, które z perspektywy doświadczenia pandemii postrzegane są jako „normalność”, jako rzeczywistość „życia poza kryzysem”. Dla pewnych kategorii osób czy społeczności obecna sytuacja stanowi jeszcze jedną z wielu barier w dostępie do godnych warunków życia i możliwości egzekwowania swoich decyzji. Są także takie osoby i grupy, dla których konieczność walki o (prze)życie nie jest stanem wyjątkowym, ale permanentnym. Chodzi nam o tych i o te, które zarabiają tak mało, że na co dzień balansują na granicy minimum egzystencji – jak eufemistycznie nazywa się dostęp do dóbr pozwalających na podtrzymanie podstawowych funkcji życiowych. Myślimy w tym momencie o pielęgniarkach, salowych i ratowniczkach medycznych, osobach opiekujących się dziećmi czy starszymi, nauczycielkach. Wykonują one pracę opiekuńczą, za którą otrzymują głodowe pensje, lub/i nie dostają gwarancji ciągłości zatrudnienia. Mamy także na myśli grupy, które na co dzień doświadczają przemocy motywowanej rasizmem, seksizmem, homofobią i transfobią. Odnosimy się tu również do sytuacji osób latami przetrzymywanych w obozach lub ośrodkach dla uchodźców, gdzie panują fatalne warunki, nierzadko stanowiące śmiertelne zagrożenie dla ich życia. Dziś dramatyczną sytuację w tych miejscach wiąże się z pandemią – tak jakby sprawczość wirusa konstruowała nową, naznaczoną cierpieniem i ryzykiem rzeczywistość, tę „przedwirusową” czyniąc niewidzialną.

Te osoby i grupy (podobnie jak wiele innych) zazwyczaj zdane są na siebie w czasach „normalności”. Nietrudno więc sobie wyobrazić, dlaczego w okresie kryzysu stają się podmiotami warunkowej i warunkowanej dystrybucji wsparcia. Selekcjonowanie i hierarchizowanie potrzeb, wybieranie tych, na które należy odpowiedzieć natychmiast, i tych, które można zlekceważyć, odsunąć na później lub zdyskredytować, uruchamia często nawet nieuświadomione, niewyartykułowane i niesproblematyzowane ramy uznania. W obliczu ograniczonego dostępu do zasobów, takich jak opieka medyczna, wsparcie finansowe, pomoc prawna, uwaga i empatia, ramy te decydują o tym, które osoby będą pominięte – ponieważ pomijane są z (jeśli nie dla) zasady. Wiąże się to z ich usytuowaniem w hierarchii, w której różne formy podmiotowości są odmiennie waloryzowane: (prze)życie niektórych osób jest traktowane jako niekwestionowana wartość, z kolei (prze)życie innych postrzegane jest jako mniej wartościowe lub zupełnie pozbawione znaczenia. Takie zdewaloryzowane życie jest przedmiotem nekropolitycznej przemocy, objawiającej się przez zaniedbanie czy przeoczenie, a czasem przyjmującej postać strategicznego zaniechania pomocy.

Warunkowanie wsparcia podyktowane przypuszczeniem, że osoba potrzebująca pomocy (być może!) pracuje seksualnie, czy odmawianie dostępu do informacji o możliwości przerwania niechcianej ciąży jest formą oddolnej, kryzysowej nekropolityki.

Warunkowanie wsparcia podyktowane przypuszczeniem, że osoba potrzebująca pomocy (być może!) pracuje seksualnie, czy odmawianie dostępu do informacji o możliwości przerwania niechcianej ciąży jest formą oddolnej, kryzysowej nekropolityki. Ta nekropolityczna przemoc, ujawniająca się w dyskusjach, działaniach i decyzjach wirtualnych i solidarnościowych wspólnot, nie bierze się znikąd. Jest spontaniczną realizacją głębszej, strukturalnej przemocy, która na co dzień, także w czasach „normalności”, dewaluuje (prze)życie wielu różnych osób, społeczności i grup. Przejawia się ona w dyskursie publicznym, decyzjach politycznych, prawie i praktykach instytucjonalnych. Jest wpisana w logikę globalnego kapitalizmu i neoliberalnych rynków pracy, stanowi trzon konserwatywnych ideologii i patriarchalnych, ksenofobicznych, nacjonalistycznych projektów politycznych. Tworzy tkankę i ramę ustanawiającą podstawy naszego codziennego, wspólnego bycia.

Nekropolityczna przemoc jest także w tak zwanych czasach normalności zasadą organizującą życie osób, które pracują seksualnie: są one stygmatyzowane, spychane na margines społeczeństwa, pozbawiane dostępu do praw i osłon socjalnych. Powoduje, że – na mocy prawa – pracują one w skryminalizowanych kontekstach i pozostają w skryminalizowanych relacjach pracowniczych. Zinstytucjonalizowana i umocowana w prawie nekropolityka pozbawia je ochrony przed wyzyskiem i przemocą. Tym samym daje także przyzwolenie na stosowanie wobec nich pozainstytucjonalnych form przemocy fizycznej, seksualnej i symbolicznej. W momencie kryzysu wywołanego pandemią osoby pracujące seksualnie i ich problemy – zamknięcie miejsc pracy, całkowita utrata dochodów, brak ubezpieczeń zdrowotnych i świadczeń socjalnych, wysokie kary finansowe za kontynuowanie pracy czy ryzyko zatrzymania i deportacji – pozostają poza zasięgiem społecznej, solidarnościowej wyobraźni. Osoby świadczące usługi seksualne stają się niewidzialne, są „uniewidzialniane”. Jeśli nawet pojawiają się w dyskusji publicznej, to jako potencjalne źródło epidemiologicznego zagrożenia, a nie jako członkinie i członkowie społeczności szczególnie narażonej na zarażenie wirusem i walczącej o przetrwanie.

Nekropolityczna przemoc organizuje również prawne i kulturowe dyskursy wokół aborcji, decydując o tym, czyje (prze)życie warte jest podtrzymywania i ochrony. Wartościując wyżej przetrwanie i rozwój płodu, skazuje ona osobę w ciąży na życie, nad którym nie ma ona kontroli. W dobie kryzysu osoby szukające dostępu do legalnej i bezpiecznej aborcji domowej lub zabiegu poza Polską – a więc poza granicami kraju, w którym jest ona niemal całkowicie skryminalizowana – napotykają na szereg dodatkowych przeszkód, także w dostępie do informacji. Jest to radykalne ograniczenie już i tak bardzo zawężonego pola wyboru. Oddolna nekropolityka aborcyjna odbiera dostęp do praw reprodukcyjnych i pozbawia władzy nad własnymi życiem i ciałem, a także przyszłością, której kształt trudno sobie dzisiaj wyobrazić. Stanowi źródło dodatkowego zagrożenia, niepewności i lęku, czyli codziennych doświadczeń osób będących w niechcianej ciąży w Polsce. Slogan „aborcja ratuje życie”, tak skandalizujący dla jej przeciwników i przeciwniczek, obnaża nekropolityczny wymiar antyaborcyjnej przemocy, która – w imię ratowania płodu – unieważnia perspektywę doświadczenia i pozycji społeczno-ekonomicznej osób w niechcianej ciąży. Slogan ten nie odnosi się zatem wyłącznie do sytuacji, kiedy ciąża i poród stanowią bezpośrednie zagrożenie życia, ale również tych, w których możliwość aborcji ma bezpośrednie przełożenie na jakość (prze)życia.

Obnażając niewydolność systemu ochrony zdrowia, braki instytucjonalnych struktur pomocowych, antypracowniczą i antyspołeczną logikę mechanizmów rynkowych i decyzji politycznych (takich jak rządowa tarcza antykryzysowa), dzisiejszy kryzys odsłania przede wszystkim nekropolityczną przemoc, leżącą u podstaw przedkryzysowego świata.

Obnażając niewydolność systemu ochrony zdrowia, braki instytucjonalnych struktur pomocowych, antypracowniczą i antyspołeczną logikę mechanizmów rynkowych i decyzji politycznych (takich jak rządowa tarcza antykryzysowa), dzisiejszy kryzys odsłania przede wszystkim nekropolityczną przemoc, leżącą u podstaw przedkryzysowego świata. Ujawniając skalę naszej współzależności i potrzebę, czy nawet konieczność, wzajemnej pomocy, panepidemia pokazuje też, jak drobne i pozornie niewinne decyzje grup wsparcia mogą podtrzymywać przemocowe struktury wykluczenia. Przekładają się one na realne, materialne warunki (prze)życia najmniej uprzywilejowanych osób czy grup. Dlatego tak ważne jest, żeby poddać (i poddawać stale) krytycznej refleksji nie tylko wadliwe i pogłębiające kryzys państwowe i instytucjonalne struktury „wsparcia”, ale też ramy organizujące oddolną solidarność. Jeśli prawdą jest, na co wiele i wielu z nas ma nadzieję: że po pandemii nie będzie już możliwy powrót do świata, jaki znamy, może powinnyśmy i powinniśmy potraktować ten moment jako okazję do wypracowania nowych zasad organizujących nasze wspólne bycie. To odpowiedni czas na to, żeby tworzyć nowe, (antynekro)polityczne projekty. Na początku warto zastanowić się nad kategorią solidarności i zastąpić warunkowe/warunkowane wsparcie takim, które opiera się na równym wartościowaniu każdego życia. Marzy nam się solidarność, która nie hierarchizuje, nie warunkuje i nie wyklucza.

Perspektywa takiej niewarunkowanej i niewarunkowalnej solidarności oraz jej instytucjonalizacji w debacie publicznej, prawie, w porządku ekonomicznym i społecznym – oznaczająca także pełną dekryminalizację aborcji i pracy seksualnej – to nie tylko marzenie, które dzielimy. To także antidotum na lęk przed przyszłością, związany z wizją świata po-kryzysie rządzonego przez radykalizujące się formy nekrokapitalizmu i nekronacjonalizmu. Już teraz, pod pretekstem stanu wyjątkowego i walki z pandemią, sankcjonowane jest użycie przez władzę państwową bezpośredniej przemocy, wprowadzanie motywowanej „profilaktyką” kryminalizacji i militaryzacji oraz brutalnych form eugeniki, pozbawianie kolejnych kategorii osób podstawowych przynależnych im praw, wzmacnianie technologii inwigilacji i nadzoru, niekwestionowana dominacja korporacjonizmu i logiki wyzysku. Świat po kryzysie może okazać się światem, w którym liczba osób i grup wypchniętych poza ramy uznania i, tym samym, skazanych na śmierć, drastycznie wzrośnie.

Dlatego nadzieja związana z niemożliwością powrotu do świata, jaki znamy, powinna stać się zasadą organizującą naszą oddolną, polityczną praktykę. Opierać się ona może na postulacie radykalnej antynekropolityki, a więc takiej formy polityki, która stawia sobie za cel gwarantowanie (prze)życia każdej i każdego.

Świat przyszłości, który wyłania się na naszych oczach nie jest nowy. Stanowi on jedynie przedłużenie i amplifikację rzeczywistości, którą zamieszkujemy teraz, i w której żyłyśmy i żyliśmy przed kryzysem. Dlatego nadzieja związana z niemożliwością powrotu do świata, jaki znamy, powinna stać się zasadą organizującą naszą oddolną, polityczną praktykę. Opierać się ona może na postulacie radykalnej antynekropolityki, a więc takiej formy polityki, która stawia sobie za cel gwarantowanie (prze)życia każdej i każdego. Jak pokazuje przykład osób w niechcianej ciąży i tych, które pracują seksualnie, chodzi tu nie tylko o zabezpieczenie ciągłości egzystencji, ale o stworzenie warunków, które pozwalałyby na to, żeby życie wszystkich osób było godne przeżycia: sprawcze, bezpieczne, wolne od wyzysku, państwowej i pozainstytucjonalnej przemocy, z otwartym horyzontem przyszłości. Taka nekropolityka nie jest możliwa bez włączającej i niehierarchizującej solidarności, zakorzenionej w świadomość naszej fundamentalnej współzależności i współodpowiedzialności. Żeby zniszczyć nasz nekro-świat, powinnyśmy przebudować istniejące ramy uznania i dowartościować życie we wszystkich jego formach – niezależnie od tego, jak bardzo różni się ono od naszego.

 

Tutaj trwa zbiórka na rzecz osób pracujących seksualnie:

Fundusz dla osób pracujących seksualnie w Polsce