Feministyczna wizja ekonomii przyszłości

Anna Zachorowska-Mazurkiewicz

Myśląc o gospodarce, powinniśmy się zastanowić, jakie czynniki istotnie wpływają na jej kształt. Jest ich z pewnością wiele, ale tu chciałabym się skupić z jednej strony na mechanizmach nazwanych przez Karla Polanyiego modelami integracji, a przez Jean-Louisa Laville’a zasadami gospodarki, z drugiej zaś na relacjach płci. Takie ujęcie pozwoli lepiej zrozumieć przyczyny nierówności między kobietami i mężczyznami na niekorzyść tych pierwszych, a to z kolei dostarczy wskazówek, co należy zmienić, by osiągnąć większą równość płci. A skoro zaprezentowane stanowisko ma przedstawić feministyczną wizję przyszłości, należy dobrze zrozumieć, co leży u podstaw współcześnie obserwowanej nierówności pomiędzy kobietami i mężczyznami.

Teoria ekonomii opisuje relacje panujące w gospodarce, skupiając się na ludziach zaangażowanych w proces produkcji (i reprodukcji). Istnieją trzy podstawowe modele integracji, czyli sposoby przekazywania sobie dóbr i usług, co może odbywać się na rynku przy pomocy pieniądza, na zasadzie redystrybucji, przy zaangażowaniu władzy i wreszcie jako dar oparty na wzajemności. Te mechanizmy to jednak nie tylko sposoby przekazywania sobie dóbr i usług. Jak pisze Elizabeth Anderson, wiążą się z nimi wartości – wartości rynkowe, daru i wartości wspólne. Z nich właśnie wynikają różnice między relacjami społecznymi powstającymi, gdy dobra są dostarczane przez rynek, a relacjami, które wiążą się z instytucjami nierynkowymi. Pierwszy model to wymiana rynkowa. Odnosi się ona do transferu dokonywanego na rynku za pomocą cen i powiązań między kupującym i sprzedającym. Relacja ta powstaje na zasadzie kontraktu opartego na informacjach dotyczących potencjalnych korzyści. Zgodnie z zasadą redystrybucji władza jest odpowiedzialna za podział dóbr i usług, a sama redystrybucja odbywa się za pomocą procedury określania opłat i podatków oraz wykorzystania uzyskanych w ten sposób środków. Aby się dokonała, musi więc istnieć i działać polityczna władza centralna, która podejmuje decyzje w zakresie przydzielania dóbr i usług osobom od niej zależnym. I wreszcie trzeci model, czyli wzajemność oparta na powiązanych ze sobą darach. Wiąże się ona z relacjami tworzącymi się pomiędzy grupami i ludźmi poprzez czynności, które są istotne jako demonstracja społecznych więzi pomiędzy zaangażowanymi stronami. Warto podkreślić, że sposób przekazywania dóbr i usług nie wynika z innych motywacji stojących za darem czy wymianą rynkową, ale raczej dotyczy struktury ludzkich relacji. Dar tworzy więź pomiędzy stronami, gdyż wiąże się z wzajemnością. Wzajemność może być odłożona w czasie, podczas gdy transakcja rynkowa następuje tu i teraz, nie tworząc praktycznie żadnych relacji. Podobnie redystrybucja tworzy zależności, które jednak wynikają z władzy. Są to wartości tworzone przez pewną wspólnotę, która się tej władzy podporządkowuje. Elizabeth Anderson utrzymuje, że wartości daru i wartości wspólne ulegają rozpadowi, gdy zaczynają być przekazywane za pomocą rynku, co z kolei może prowadzić do osłabienia takich społecznych wartości jak zaufanie i wzajemne zobowiązania.

Współcześnie, pomimo istnienia różnych form koordynacji tych procesów, formą przeważającą i mającą szczególne miejsce w rozważaniach ekonomicznych, ale również przekładającą się na rzeczywistość społeczną, jest wymiana pieniężna dokonywana na rynku. Pozostałe formy – redystrybucja dokonywana przez państwo oraz dar związany z wzajemnością – są traktowane jako uzupełnienie tej pierwszej. Wpływa to również na hierarchię czynności, w której działania związane z rynkiem (takie jak praca zarobkowa) są traktowane z większą atencją niż te wykonywane nieodpłatnie. Ponadto, jak zauważa między innymi Michael Sandel, niezmonetaryzowane aspekty gospodarki wydają się coraz silniej podporządkowane rynkowi. Samuel Bowles wskazuje z kolei, że cechy, które wiążą się z rynkiem, to anonimowość, obojętność, mobilność, brak odpowiedzialności i niezależność. A współcześnie rynek jest szkołą, gdzie ludzie uczą się poszczególnych umiejętności, które są następnie wartościowane. Już w 1891 roku Thorstein Veblen dowodził, że gdy mówimy o człowieku, ile jest wart, mamy na myśli nie jego moralność czy etyczne postępowanie, ale jego sukces wyrażony w majątku, co wpływa na szacunek, jakim jest darzony.

Jak te rozważania przekładają się na doświadczenia kobiet? Warto przytoczyć globalne dane dotyczące pracy kobiet. Irene van Staveren pisze, że podział pracy odpłatnej i nieodpłatnej pomiędzy płcie na świecie jest zróżnicowany. Przeciętnie kobiety więcej czasu spędzają jednak na wykonywaniu czynności nieodpłatnych, a mężczyźni odpłatnych. Co więcej, łączny czas pracy kobiet jest wyższy niż mężczyzn. Taki podział pracy ma bezpośrednie konsekwencje w postaci podziału dochodu, ale nie tylko, determinuje on bowiem także pozycję we współczesnym społeczeństwie. W raporcie opracowanym przez Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) w 1995 roku, poświęconym relacjom płci, wykazano, że kobiety wykonują 53% całej pracy na świecie, podczas gdy mężczyźni jedynie 47%. Praca wykonywana przez mężczyzn jest jednak w 75% odpłatna, podczas gdy tylko 33% prac wykonywanych przez kobiety ma taki charakter. Również raport Międzynarodowej Organizacji Pracy z 2018 roku wskazuje, że 76,2% nieodpłatnej pracy opiekuńczej na świecie świadczone jest przez kobiety, i jest to udział ponad trzykrotnie większy niż mężczyzn w tego typu pracy. Szacunki oparte na danych o budżetach czasu z 64 krajów (co odpowiada 66,9% światowej populacji w wieku produkcyjnym) pokazują, że każdego dnia 16,4 miliardów godzin poświęcanych jest na nieodpłatną pracę opiekuńczą. Jest to zarazem ekwiwalent 2 miliardów osób pracujących 8 godzin dziennie bez wynagrodzenia.

Takie szacunki są możliwe dzięki tendencji do urynkawiania coraz większej ilości dóbr i usług – co oznacza możliwość pozyskiwania ich za pieniądze – ale umożliwia również dokonywanie porównań. Myśląc w kategoriach rynkowych, wychodzimy z założenia, że wszystko da się wycenić, a więc wyrazić w identycznych jednostkach, bez utraty wartości. Jednak Luís Francisco Carvalho i João Rodrigues wskazują, że takie podejście ignoruje wymiary wartości, których nie da się wyrazić w pieniądzu. Przedstawione powyżej szacunki dotyczą właśnie takich działań, których wyrażenie w pieniądzu nie jest w pełni możliwe. Praca opiekuńcza jest relacyjna, to zaś oznacza, że poza wykonywaniem pewnych czynności jej istotą jest wykształcenie więzi. Ta więź nie może zostać skomodyfikowana, a więc wyrażona w pieniądzu. To jednak nie powoduje zaprzestania prowadzenia szacunków próbujących wyrazić wartość pracy opiekuńczej w pieniądzu, co wynika nie tylko z łatwości czynienia porównań, ale również z przyjęcia przez społeczeństwo pieniądza jako miary wartości.

Według Polanyiego społeczeństwo, które będzie zintegrowane jedynie przy pomocy mechanizmu rynkowego, utraci zdolność do reprodukcji. Wynika to poniekąd z przedstawionych powyżej rozważań. Jeżeli wartość wyraża się w pieniądzu, brak takiej wyceny oznacza całkowity brak wartości. Kari Polanyi-Lewitt wprost wskazuje, że studentów ekonomii uczy się, że praca nieodpłatna po prostu nie ma wartości – i społeczna percepcja czynności, które wykonywane są poza rynkiem, również opiera się na takim przekonaniu. Dotyczy to właśnie ekonomicznej działalności kobiet, która w znacznej części dokonuje się poza rynkiem, przez co staje się niewidzialna; nie uwzględnia się jej w analizach ekonomicznych, a dodatkowo, nawet gdy jest wykonywana w obrębie rynku, nie jest dobrze opłacana. Dotyczy to tej części pracy, która w przeważającej mierze jest dostarczana nieodpłatnie w ramach gospodarstw domowych, ale rozciąga się także na każdą pracę oferowaną odpłatnie przez kobiety, co przejawia się w międzypłciowej luce płacowej. Wartościowanie tej pracy odbywa się bowiem na zasadzie konkurencji z pracą nieopłacaną – ale ze względu na to, że społeczeństwo postrzega kobiety przez pryzmat ich zaangażowania w gospodarstwo domowe (i to bez względu na to, jaką pracę wykonują), przenosi się to następnie na poziom ich wynagrodzeń w ogóle. Claudia Goldin pisze, że względne wynagrodzenie często traktowane jest jako wyznacznik wartości społecznej i ekonomicznej. Kobiety, chociaż osiągnęły niewątpliwy sukces w zmniejszaniu międzypłciowej luki płacowej, wciąż zarabiają mniej niż mężczyźni, a sama luka jakiś czas temu przestała się zmniejszać. Francine Blau i Lawrence Kahn twierdzą, że można prognozować utrzymanie jej również w przyszłości. Znaczna część tej luki związana jest ze strukturą zatrudnienia – różnice pomiędzy płciami w zakresie wyboru zawodu wciąż pozostają znaczące. Kobiety dominują w profesjach, które odpowiadają rolom przypisywanym ich płci, czyli w pracach opiekuńczych i usługowych, podczas gdy mężczyźni dominują w zawodach związanych z siłą fizyczną, ale również z przywództwem. Jak pisze Julie Nelson, wśród opiekunów na formalnym rynku pracy wciąż przeważają kobiety, a ich wynagrodzenie pozostaje niskie w porównaniu z pracownikami innych profesji, wymagającymi podobnego przygotowania i warunków pracy. Opieka pozostaje więc pracą o niskim statusie, jest nisko wynagradzana, źle uregulowana i pozbawiona zabezpieczeń społecznych. Niski status i niskie wynagrodzenia pełnoetatowych opiekunów odzwierciedlają obecny w społeczeństwie brak szacunku dla opieki. Należy jednak również pamiętać, że część owej luki pozostaje niewyjaśniona i tu odpowiedzi być może warto poszukać w dominującym modelu integracji.

Tak rysuje się obraz współczesnej gospodarki – a czego można się spodziewać w przyszłości? Po pierwsze, ze względu na zmiany demograficzne wzrasta zapotrzebowanie na opiekę. W 2015 roku na świecie 2,1 miliarda osób potrzebowało opieki, w tym 1,9 miliarda dzieci w wieku poniżej 15. roku życia (w tym 0,8 miliarda dzieci poniżej 6. roku życia) oraz 0,2 miliarda osób starszych. Do roku 2030 liczba osób potrzebujących opieki wzrośnie o 0,1 miliarda dzieci oraz 0,1 miliarda osób starszych. Międzynarodowa Organizacja Pracy przeprowadziła dwie symulacje związane ze zmianami demograficznymi do roku 2030. Pierwsza z nich zakładała utrzymanie się trendów (scenariusz status quo) – czyli zmiana będzie odpowiadać zmianom demograficznym, ale stopa zatrudnienia, standardy jakości i warunki pracy pozostaną takie same, co oznacza utrzymanie deficytu opieki. Zgodnie z tym scenariuszem do roku 2030 zatrudnienie w sektorze edukacji, opieki zdrowotnej i socjalnej wzrośnie o ¼, czyli do 248 milionów pracowników. Drugi scenariusz powstał w oparciu o cele zrównoważonego rozwoju wyznaczone przez Organizację Narodów Zjednoczonych oraz Agendę Godnej Pracy opracowaną przez Międzynarodową Organizację Pracy. W tym scenariuszu liczba miejsc pracy w sektorze opieki wzrasta do 326 milionów. Kolejna szeroko komentowana zmiana to robotyzacja i automatyzacja – procesy, które wydają się tu kluczowe. Instytut McKinseya opublikował raport, w którym przewiduje, że około połowa czynności, jakie dzisiaj ludzie wykonują odpłatnie, zostanie zautomatyzowana. Autorzy raportu zakładają, że biorąc pod uwagę aktualne trendy w rozwoju technologii, może się tak stać do roku 2055. Opracowali oni listę 2000 czynności opisujących 800 zawodów, które mogą zostać zautomatyzowane. Należy się w tym miejscu zastanowić, czy będzie to miało wpływ na podział pracy między płcie i między pracę odpłatną i nieodpłatną. Światowe Forum Ekonomiczne przewiduje, że utrata miejsc pracy przez kobiety i mężczyzn będzie w miarę równa (48% kobiet i 52% mężczyzn). Jednak inni eksperci wskazują, że w sektorze produkcji potencjał zautomatyzowania wynosi 60%, w opiece jedynie 36%, a w edukacji 27%. Biorąc pod uwagę aktualną strukturę pracowników w poszczególnych sektorach, PwC w swoich szacunkach dla 29 krajów OECD podaje, że chociaż kobiety obarczone są ryzykiem utraty pracy w krótkim okresie, to w długim okresie zagrożonych jest 36% męskich stanowisk pracy i jedynie 26% kobiecych. Zmiany dotyczące podziału pracy nie są jedynie wynikiem trendów długofalowych. Znaczenie mogą mieć również nagłe, nieoczekiwane wydarzenia, czego dobrym przykładem jest pandemia COVID-19. W tym przypadku zasadniczym problemem okazała się izolacja społeczna i utrudnienia w dostępie do systemu opieki. Badania przeprowadzone w połowie roku przez Oxfam wskazują, że 70% wszystkich uczniów i uczennic na świecie doświadczyło ograniczenia dostępu do instytucji oświatowych z powodu krajowych lub lokalnych regulacji zamykających te ośrodki. To z kolei przełożyło się na wydłużenie czasu przeznaczanego na prace w domu, w tym opiekuńcze, takie jak opiekę nad dziećmi, większą ilość prac związanych z zapewnieniem higieny czy opieką nad chorymi. W dalszym ciągu nieproporcjonalnie więcej zajęć i prac domowych przypada kobietom, choć w okresie pandemii zauważono wzrost zaangażowania mężczyzn. W krajach, w których przeprowadzono badanie – w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Filipinach i Kenii – około połowa badanych kobiet zadeklarowała zwiększenie pracy nieodpłatnej jako rezultat pandemii koronawirusa, w tym w Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii znaczna część kobiet raportowała wzrost nakładu takich prac o ponad 3 godziny dziennie (odpowiednio 26% w USA oraz 39% w Wielkiej Brytanii).

Jaka wizja wyłania się zatem z przedstawionych tu rozważań? Pracy ubywa, ale nie każdej, gdyż pracy opiekuńczej jest więcej. Czy to są optymistyczne perspektywy dla kobiet? Sądzę, że przy odrobinie dobrej woli mogą takimi się stać, ale mogą również przekształcić się w pułapkę. Możliwy jest bowiem scenariusz, w którym kobiety zostaną przesunięte do sfery prywatnej, gdzie świadczyłyby pracę nieodpłatną. Jill Rubery pisze właśnie o takim zagrożeniu. Wskazuje, że kobiety mogą być zachęcane do rezygnacji z płatnej pracy na rzecz skupienia się na pracy nieodpłatnej, co miało już miejsce po obu wojnach światowych w pierwszej połowie XX wieku. W ten sposób zwiększyłaby się podaż pracy opiekuńczej, która nie byłaby wynagradzana, jednocześnie umożliwiając zajęcie odpłatnych miejsc pracy mężczyznom, których stanowiska zostałyby zlikwidowane. Takie zmiany nie przyniosą transformacji systemu, które byłyby korzystne dla kobiet. Tu musi zaistnieć zmiana innego typu, w której istniejąca praca jest równo dzielona pomiędzy kobiety i mężczyzn, i to zarówno ta odpłatna, jak i nieodpłatna. Być może rozwiązaniem byłoby zbilansowanie w zakresie form koordynacji procesów produkcji i reprodukcji, gdy wszystkie trzy modele integracji będą traktowane równo, a oferowanie czynności nieodpłatnych nie będzie traktowane jako bezwartościowe.