Groszowe sprawy / OBROTY
Bazar: zbiór przypadkowych przedmiotów, rytuał wyznaczający rytm życia dzielnicy, karykatura kapitalizmu, groteskowy teatrzyk w nędznych dekoracjach. Odwiedzając go regularnie, można dość dokładnie śledzić obroty rzeczy: ciekawych, obrzydliwych, raczej zużytych. Nabierają umownej wartości na kilka godzin, podczas których trwa handel, żeby później znowu zamienić się w bezwartościowe śmieci. To, co nie utonie w błocie, wraca do obiegu tydzień później. Na bazarze trudno oprzeć się wrażeniu, że koniec świata faktycznie jest tuż za rogiem.
Przez ostatni rok w pawilonie handlowo-usługowym nr 34 na bazarze Namysłowska organizowałam Groszowe sprawy – cykl wydarzeń, podczas których zaproszone artystki i artyści oferowali usługi i przedmioty luźno związane z ich praktyką artystyczną: zabiegi kosmetyczne, sesje fotograficzne, wymianę artefaktów nagromadzonych na marginesie twórczości. Żeby opłacić pierwszy czynsz za pawilon na bazarze, w ramach działania jednej z zaproszonych artystek obcięłam i sprzedałam swoje włosy (Biennale Warszawa dysponuje na szczęście budżetem produkcyjnym). Ekonomiczne realia życia młodych twórców nie są jednak głównym tematem Groszowych spraw, a oferowane podczas nich usługi – najbardziej osobliwymi w okolicy. Na bazarze każda transakcja jest pretekstem do rozmowy – wymiany plotek, narzekań i teorii spiskowych. Ten właśnie towarzyski i rozrywkowy wymiar Groszowych spraw nakreśla kierunek OBROTÓW: cyklu wydarzeń, które odbędą się w pawilonie 34 i na terenie bazaru Namysłowska podczas trwania tegorocznej edycji Biennale Warszawa.
W ramach OBROTÓW cztery artystki – weteranki OLXa, specjalistki od paraartystycznych fuch i zleceń, które nierzadko zmuszają je do wycieczek na granice obciachu – przyjrzą się wizualnym i performatywnym aspektom bazaru: jego architekturze, ofercie handlowej, mechanizmom działania i relacjom społecznym. Tak jak na bazarze, wszystkie realizacje będą się opierać na zasadzie powtórnego wejścia w obieg: z odpadów twórczości, nieudanych eksperymentów technologicznych, resztek instalacji site-specific w wydaniu non-specific, pozostałości dawnych projektów i wspomnień minionych wystaw, z którymi nie wiadomo, co zrobić: ani zostawić, ani wyrzucić. Jeśli na przeludnionym i wyniszczonym nadprodukcją świecie jest jeszcze miejsce na te wszystkie rzeczy o nieokreślonym statusie, w połowie drogi między muzeum a śmietnikiem, to jest właśnie bazar na Namysłowskiej.
Maja Demska